sie 24 2007

jak przywitać się.


Komentarze: 2

nie pamiętam, kiedy byłam tu po raz ostatni. nie pamiętam, ile razy tutaj byłam. pamiętam za to adres starego bloga. czasami do niego wracam. ale nie przyznaję się. do tego i do niego.

dlaczego tu i dlaczego dziś. nie wiem. impuls. przegląd myśli. nieuporządkowanych. i brak. pisania dla siebie. czasem dla kogoś. czytania komentarzy, nowych twarzy ukrytych pod nickami. brak siebie samej. z którą można się porozumieć. bo ostatnio nie można.

może wypadałoby się przedstawić. mam imię. drugie imię. i trzecie, z bierzmowania, ulubione. mam lat kilka. kilkanaście. kilkadziesiąt. kiedy chcę i ile chcę. mam swoje miejsce na ziemi. ciągle w głowie. mam kilka ulubionych miejsc, które się takim miejscem mogłyby stać. zdradzę jedno. Poznań. drugie, Praga. trzeciego nie. ale łatwo się domyślić. czasami wydaje mi się, że znalazłam to, co chcę robić w życiu i realizuję założone cele. czasami nie. jednego dnia mogę podyskutować na poważne tematy, innego o tym, jak bardzo denerwuje mnie to, że zjadłam czekoladę. chociaż lubię czekoladę. najbardziej jednak tą płynną, prawidziwą. jest takie miejsce, gdzie jest ona idealna. i jest na nią odpowiedni czas. zima, tuż przed gwiazdką, po długim spacerze na mrozie. mam też marzenia. wielkie, ale i te prozaiczne.

nie mam przyjaciela. nie mam przyjaciółki. chociaż mam kilku bliskich znajomych. dlaczego? bo zwątpiłam w potęgę słów w uczuciach. w czyny wierzę nadal. a słowa przydają mi się na co dzień - w "pracy".

nigdy nikomu nie powiedziałam, że go/ją kocham.

od skrajności w skrajność. lubię siebie i nienawidzę. to tak, na wszelki wypadek. mała próbka, żeby ten, kto chce, mógł choć minimalnie przewidzieć, co będzie dalej.

bo ja nie potrafię.

dziś. duszę się powietrzem. rozlewam na podłodze. wsiąkam w dywan. zwisam z krzesła. robię wszystko, żeby nie myśleć. dotrwać do momentu, gdy położę głowę na poduszce i odpłynę. odpływam tak co noc. od dłuższego czasu. ten senny świat podoba mi się bardziej. tam żyję. moje drugie życie. tutaj je łączę.

antyja : :
02 września 2007, 13:28
Hej, anty. Podobnie czuję, więc czuję czytając Ciebie, jakby siebie. Tylko miejsca inne, bo Zamiast Poznania Kraków z gołębiami. I góry. Jakiekolwiek.
mateut
24 sierpnia 2007, 22:43
Twe miejsca ulubione lubię i ja :) No i z tą czekoladą płynną pełna zgoda, tylko w grudniu i tylko po mroźnym spacerze :)

Dodaj komentarz